Porażki bolą. Ranią dumę, samoocenę, uderzają w poczucie własnej wartości. Zmniejszają odwagę i wzbudzają lęk przed przyszłością. Rodzą smutek, poczucie winy i wyrzuty sumienia.
Czasami, gdy ponoszę porażkę lub dzieję się coś co jako porażkę odbieram mam ochotę zamknąć się w samotności i cierpieć.
Porażki mogą boleć. Mamy z nimi do czynienia w wielu dziedzinach.
1. Planowania i realizacji planów
2. Diety
3. Sposobu spędzania wolnego czasu
4. Efektów naszej pracy
5. Inwestycji i finansów
6. Relacji z innymi ludźmi
…i wiele, wiele innych.
Ponieważ wzbudzają emocje strachu, zmieszania, frustracji i złości, często się w nich zapętlamy.
Stare powiedzenie mówi: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Chociaż jest to wyjątkowo trudne nie pójdziemy dalej jeżeli nie potraktujemy porażki jako doświadczenia.
Jak wykorzystać porażkę jako swój zasób.
1. Weź Głęboki Oddech i Uznaj Ją. To nie koniec świata. Teraz potrzebujesz dystansu, aby spojrzeć na problem z innej perspektywy. Powiedz do siebie: „Czym jest ta porażka w stosunku do wielkości wszechświata?”.
Tak się zaczyna zamiana porażki w doświadczenie, z którego możesz czerpać. Problem urośnie jeżeli nie przyznasz się do porażki.
2. Weź Pełną Odpowiedzialność. Do momentu, gdy szukasz przyczyny na zewnątrz, w okolicznościach czy w innych osobach robisz z siebie ofiarę. Nie masz przecież władzy nad okolicznościami i nad tym jak postępują i będą postępować osoby w przyszłości. Pełną kontrolę masz tylko nad sobą.
3. Daj Sobie Czas Żałoby. Są nurty rozwoju osobistego, które zabraniają smutku. Poczęstują Cię dziesiątkami technik na zmianę stanu. Prawda jest taka, że porażka boli. Konsekwencje porażki mogą boleć. Straty z nią związane mogą być nieprzyjemne. Daj sobie chwilę, jeżeli tego potrzebujesz.
4. Naucz Się Z Porażki. Ktoś powiedział, że porażki nie istnieją, jest tylko informacja zwrotna. Ja wybieram przekonanie, że to nie jest porażka mnie jako osoby, a metody, którą zastosowałem. Wtedy otwiera się przestrzeń do zmiany, do znalezienia innej drogi. Co mogę zrobić inaczej? Gdzie szukać pomocy i inspiracji?
5. Zrób Pierwszy Krok w Zmianie. Co możesz zrobić już teraz, natychmiast? Wielkość problemu może być przytłaczającą, ale im dłużej będziesz zwlekał, tym bardziej będziesz swoją porażkę rozważał w swojej głowie. Jej obraz będzie ciągle żywy, emocje stale będą się utrzymywały, a Twój wewnętrzny krytyk bez przerwy będzie do Ciebie mówił o Twojej porażce. Zrób jeden mały krok, jakikolwiek, aby zaczęła się zmiana.
Są rzeczy i umiejętności, których możesz nauczyć się tylko poprzez doświadczenie porażek. Chciałbym, aby było inaczej, jednak najlepiej uczymy się przez doświadczanie. Co nas nie zabije to nas wzmocni pod warunkiem, że przejdziemy przez powyższy proces.
Patrząc już z innej perspektywy, zadaj sobie pytanie: Co stało się możliwe dzięki tej porażce?
A jakie Ty masz podejście do nauki z porażek?
Jeżeli uważasz artykuł za ciekawy udostępnij go znajomym na Facebooku.
Dziękuję, właśnie tego dziś potrzebowałam.
Cieszę się Edyto. Pozdrawiam i życzę dobrego weekendu.
Dobre podejście. Spróbuję zastosować.
Wydaje się proste. Zrób 5 kroków a porażka zamieni się w sukces. Myślę, że to łatwe dla porażek w pracy, biznesie, w sferze zawodowej. Kiedy siłą napędową działania, w wyniku którego ponosimy ewentualną porażkę, jest nasz charakter/ jego cechy (np. ambicja) a my rozpoczynamy coś z płaszczyzny umysłu.
Jednak należy wziąć pod uwagę fakt, że kiedy siłą napędową działania jest nasze serce, które kiedy włącza uczucia i emocje, nie jest logiczne i nie kalkuluje, wówczas krok 3, o którym piszesz może się niebezpiecznie rozciągnąć. I „żałoba” spowoduje, że zamiast przejść do następnej fazy, popadamy w przyzwyczajenie i to odbiera nam chęć dokonywania zmian. Tracimy nadzieję, niemożliwe staje się jeszcze bardziej niemożliwe.
I niestety wspomniane przeze mnie serce z trudem uczy się przez doświadczanie i uczy się z porażki. Chyba, że tak mają tylko bardzo wrażliwi ludzie, osoby z rozciągniętą skalą uczuć. Ewentualnie osoby wypalone, zrezygnowane. Być może cały czas wybierają złe metody i dlatego zamiast coś zmienić, ciągle błądzą, ponoszą kolejne emocjonalne straty a ból po porażce jest jeszcze bardziej dotkliwy. Czyżby oziębłym było łatwiej?
Twój artykuł jest bardzo ciekawy i przydatny. Ja tylko wskazuję, że ciężko zmienić coś w sobie, porażkę w sukces, jeśli działanie rozpoczyna się z płaszczyzny serca, uczuć, emocji. Pozdrawiam.
Droga Edyto,
nie jest tak, że istnieje jakaś technika i ona zamienia porażkę w sukces jak ołów w złoto. To co daje poznawanie mechanizmu to wizje następnego kroku. Wytwarza pewien nawyk.
Czy „żałoba”, która jest etapem smutku i odżałowania straty jest potrzebna? Właśnie wtedy, kiedy w grę wchodzą emocje może być niezbędna. Żałoba to w tym wypadku smutek za stratą, uznanie tej straty. W całym cyklu zmiany wyglada to tak:
1. Szok
2. Zaprzeczenie
3. Gniew
4. Targowanie się (z sobą i innymi)
5. Smutek/żałoba/depresja
6. Akceptacja
Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę znalezienia swojej do tego drogi.
Rozumiem, że krok żałoby jest czasem na wylewanie smutku. Wiem, wiem. Wiem również, że w tzw. żałobie są etapy do przejścia. I inaczej żałujemy przedmiotu, stanowiska a inaczej osoby, kogoś z kimś byliśmy emocjonalnie związani. Ale zauważę, że często w depresji (= etapie w żałobie, który może się pojawić lub nie), ludzie nie potrafią, nie przyjmują etapu akceptacji nigdy. Wiem, że to zależy nie tylko od siły miłości i przywiązania do utraconego obiektu. W grę wchodzą indywidualne predyspozycje i umiejętności godzenia się ze stratą. Komentując Twój artykuł chciałam poruszyć tylko aspekt uczuć. W samej porażce, bez uwzględnienia jej przyczyn, też się pojawiają. Jednak silnie się kumulują, jeśli niepowodzenie dotyczy bliskich naszemu sercu osób. Na szczęście nikogo nie straciłam. Chcę tylko zmienić coś niewłaściwego ale widocznie mam złe metody. Rozdrobniliśmy „żałobę” jako moment poprzedzający największe zmiany. Zastanawiam się nad różnicą pomiędzy akceptacją a przyzwyczajeniem. Może łatwiej po prostu coś zaakceptować. Zamiast zmienić sytuację, zmienić podejście. Tylko co dalej? Tematy odłożone na półkę wracają jak bumerang. Kiedyś to ocenię, znajdę odpowiedź. Pozdrawiam 🙂
Wiesz Edyto, gdy zderzam się ze ścianą zadaję sobie wielokrotnie pytanie:” Co wiem, ale udaję, że nie wiem” — nie zawsze, ale często odpowiedź przychodzi za jakiś czas . Pozdrawiam 🙂
Wydawało mi się, że to porażka nie do przeżycia. Kończąca ciąg negatywnych zdarzeń, zwaliła z nóg i pozwoliła mi zostać innym człowiekiem. Żałuję tylko, że zraniłam innych, ja mogę cierpieć. Wcześniej czy później się podnoszę…